Śląski ZPN

Pozytywne wkurzenie dodaje sił piłkarzom Odry Wodzisław Śląski

15/03/2021 09:28

Trener Odry Wodzisław Śląski Arkadiusz Tracz po pierwszym meczu swojej drużyny w rundzie jesiennej mógł odetchnąć z ulgą.


Drużyna, która po rundzie jesiennej zajmowała pierwsze miejsce w tabeli Zina IV liga – Grupa II, w wyjazdowym meczu z GKS II Tychy zdobyła 3 punkty i potwierdziła, że po zimowych zawirowaniach spowodowanych fuzją, jest gotowa do obrony pozycji lidera.

- Rywal bardzo wysoko zawiesił nam poprzeczkę – mówi Arkadiusz Tracz. - Zespół wzmocniony zawodnikami z kadry pierwszoligowej drużyny mocno zaatakował i w pierwszych 15 minutach mieliśmy dużo szczęścia. Okazało się, że w przeciągu całego meczu byliśmy bardziej konkretni i skuteczni niż tyszanie, którzy pod względem piłkarskim na boisku może nas nawet trochę przewyższali, ale to my strzelaliśmy gole. W dodatku zdobywaliśmy bramki w takich sytuacjach, które potrafimy wypracować. To nam wychodzi. Robimy to dobrze i dzięki temu udało się nam zaskoczyć rywala. Myślę, że grając w takim składzie jaki mieliśmy w Tychach jesteśmy w stanie ograć każdego rywala w naszej lidze. A to, że szczęście nam dopisuje możemy tylko potraktować jako bonus i cieszyć się, że jest z nami.

- Z czego był pan po meczu w Tychach najbardziej zadowolony?

- Z trzech punktów i z tego, że bramki zdobyliśmy z akcji, na których rozegraniem pracujemy. To dodaje wiary w to, że warto pracować na treningach i być konsekwentnym w grze, bo jeżeli będziemy realizować to co sobie założyliśmy to będziemy wygrywać.

- Jaką rolę odgrywa w zespole Marcin Wodecki?

- „Pszczoła” ma dobrze grać w piłkę, bo to umie, czego dowodem jest liczba jest występów w ekstraklasie. Ustawiłem go na pozycji numer dziesięć, więc ma asystować i strzelać, a o tym, że potrafi się wywiązać ze swoich obowiązków świadczy nasz pierwszy gol w tej rundzie. Zresztą cały okres przygotowawczy i sparingi, które rozgrywaliśmy, świadczyły o tym, że swoją rolę spełnia bardzo dobrze. Nawet w tak ciężkim meczu jak w Tychach, bo rywale byli silni fizycznie i w tych starciach Marcin odczuwał ataki przeciwników nie mogąc pokazać pełni tego co potrafi, pokazał, że ma ten dar zdobywania bramek. W dodatku idealnie wpasował się w nasz zespół, który jesienią właśnie najsłabszy punkt miał w środku pomocy. Asysty przy naszych golach notowali głównie skrzydłowi i boczni obrońcy więc wzmocniliśmy nasz najsłabszy punkt bardzo dobrym zawodnikiem i jako drużyna zyskaliśmy bardzo dużo.

- W protokole na mecz z GKS-em II Tychy mieliście tylko 16 zawodników. Czy to jest wasz cały stan posiadania?

- Nie. Kapitan Krzysiek Krzyżok miał uraz i nie mógł grać tak samo jak Mouhamadou Sadio, którego kontuzja może się jednak okazać poważniejsza i wymagająca dłuższego leczenia. Dlatego testujemy jeszcze dwóch zawodników i być może jeszcze do nas dołączą. Natomiast rzeczywiście jest tak, że kadra nie jest zbyt liczna. Przechodzimy reorganizację w klubie i walczymy na boisku o to, żeby wynik sportowy pomógł nam osiągnąć cele organizacyjne. Liczymy, że zwycięstwami wywalczymy także kolejne wsparcia.

- Cel sportowy – czyli awans, o czym śpiewali wasi kibice oglądający mecz w Tychach zza ogrodzenia – jest jasny. Czy to jest dla was presja czy motywacja?

- Uważam, że jest to dla nas pozytywna mobilizacja. Przy tych wszystkich kłopotach, które ostatnio mieliśmy i przez które też zostaliśmy na finiszu przygotowań osłabieni odejściem Szymona Jarego do Unii Turza Śląska, podniosło się w zespole wkurzenie. Takie pozytywne sportowe wkurzenie, na którym można naprawdę dużo zdobyć. W ofensywie będziemy groźni, bo bez względu na to jak gramy stwarzamy sytuacje i potrafimy je wykorzystać. Jeżeli do tego dodamy atmosferę i w tych pierwszych meczach się rozkręcimy to myślę, że wszystko pójdzie z górki.

- Na który mecz w rundzie wiosennej czeka pan najbardziej?

- Ten pierwszy mamy już za sobą, a był to dla nas bardzo ważny mecz, bo wiedzieliśmy, że rywal będzie bardzo mocny i trudny. To się potwierdziło na boisku, ale wyjechaliśmy z trzema punktami. Przed nami kolejne, ale najbardziej czekam na spotkanie ze Spójnią Landek. W rundzie jesiennej – w mojej opinii – to był jedyny rywal, od którego byliśmy słabsi. Przegraliśmy tam 0:3, a mnie do dzisiaj nurtuje pytanie czy to my zagraliśmy tak słabe zawody czy też przeciwnik jest taki mocny. Zagramy u siebie 3 kwietnia i przekonamy się wtedy czy jesienią przydarzył się nam wypadek przy pracy czy też Spójnia ma to coś na nas. W mojej ocenie jest to nasz główny konkurent w walce o wygranie tej ligi. Wysoko też mierzy Unia Turza Śląska, która się zimą solidnie wzmocniła, ale wszystko zweryfikuje boisko.