Działacze

Daria Podkowa

22/09/2017 11:12

Kobieta na stanowisku prezesa piłkarskiego klubu to wyjątek. Daria Podkowa, stojąca na czele KS Zamkowiec Toszek, nie jest jednak w piłce nożnej osobą przypadkową.


- Jestem od dziecka za pan brat z piłką nożną - mówi Daria Podkowa. - Tata był prezesem Tęczy Wielowieś. Wujkowie, kuzynowie, wszyscy grali w piłkę. Sama też próbowałam grać i zakładać drużynę piłkarek. Mogę więc powiedzieć, że piłka mnie przyciąga. Po przeprowadzce do Toszka przez jakiś czas byłam jeszcze związana z Tęczą, ale poznałam chłopaka, który gra w Zamkowcu i tak się zaczęła moja przygoda z toszeckim klubem.

- Ma pani "szczęśliwe" nazwisko. Podkowa to przecież symbol szczęścia. Czy Zamkowiec ma szczęście, że jest pani prezesem?

- Nie mnie to oceniać. Daję z siebie wszystko. Jestem prezesem dopiero od 6 czerwca i na co dzień spotykam się z miłymi opiniami więc mam nadzieję, że sprostam wymaganiom. Prezesem zostałam niespodziewanie. Poprzedni prezes zrezygnował i zaproponował mnie na opuszczone przez siebie stanowisko. Byłam wtedy członkiem zarządu i powiem szczerze, że przeżyłam szok, bo nie wiedziałam co jest grane. Wszyscy byli zaskoczeni gdy pan Tadeusz Rams przedstawił tę propozycję. Decyzja była szybka. Musiałam odpowiedzieć na pytanie tak czy nie. Zawsze starałam się pomagać i tym razem też postanowiłam powiedzieć, że jestem gotowa. Kadencja potrwa jeszcze półtora roku. Co będzie dalej czas pokaże. Jeżeli będzie propozycja zgodzę się. Jeżeli mnie nie będą chcieli też... zostanę przy klubie.

- Jaki cel postawiła pani przed sobą na początek?

- Pierwszym celem było zorganizowanie stulecia. Czasu było bardzo mało, bo mieliśmy miesiąc i dopiero po obchodach mogliśmy zacząć myśleć o tym co dalej. Nie ukrywamy, że dziesiąte miejsce w klasie A, jakie drużyna zajęła w poprzednim sezonie, nie spełnia naszych ambicji. Tym bardziej, że mamy zgrany, gotowy do pracy zespół. To jak prezentował się obiekt na obchody jubileusz było zasługą zawodników, którzy przychodzili i po godzinach pracy i wszystko przygotowywali. Nasze władze z urzędem miasta wspierały nas, ale 90 procent wykonaliśmy sami. Nawet uczyłam się tynk zacierać, żeby pomóc piłkarzom w pracy. Dlatego ten zapał i to co nas zjednoczyło trzeba wykorzystać, żeby opowieści o tym, że w sezonie 2014/2015 Zamkowiec przez jeden sezon grał w klasie okręgowej nie były jedynym powodem do dumy podczas obchodów kolejnego jubileuszu.

- Kto może poprowadzić zespół Zamkowca jako lider drużyny do tych ambitnych zadań?

- Nie mam idola w swojej drużynie. Każdy jest wyjątkowy i inny zarazem mając plusy i minusy. Mogę jednak powiedzieć, że mamy perełkę w zespole seniorów, czyli 17-letniego Szymona Szafrańca. To nasz najmłodszy piłkarz. Jak mówią zawodnicy brakuje mu jeszcze ciała, ale nie boi się walczyć z silniejszymi fizycznie i wyższymi rywalami. To jest moim zdaniem prawdziwa perełka. Zaczynał jako dziecko podające piłki na treningach seniorów, których obserwował z trybun, a gdy brakowało zawodników do grania to wbiegał na boisko i teraz już gra w pierwszym zespole.

- Czym zajmuje się prezes klubu sportowego na co dzień?

- Chyba mogę powiedzieć, że też zajmuje się męskim fachem, bo pracuję w sklepie z częściami samochodowymi. Interesuję się też innymi "męskimi dziedzinami" takimi jak myślistwem, czy strzelaniem sportowym, ale piłka nożna jest na pierwszym miejscu.