Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Marek Rejmund jako trener nie stawiał na bramkarza Marka Rejmunda

2/03/2018 11:50

W rundzie jesiennej trenerem grającego w IV grupie rozgrywek ZINA Klasa Okręgowa SKS Łagisza był Marek Rejmund, który tylko sporadycznie korzystał z usług... 51-letniego bramkarza Marka Rejmunda. - Zostałem zwolniony z funkcji trenera, ale bramkarzem w naszej drużynie jestem nadal i decyzja o tym czy będę grał należy już teraz do Sebastiana Goldy.


- Jako trener, mając w kadrze młodszych bramkarzy, nie chciałem stawiać na siebie, ale po serii pięciu porażek z rzędu stanąłem między słupkami – wspomina Marek Rejmund. - 21 października, a więc 9 dni po moich 51 urodzinach podejmowaliśmy Łazowiankę. Choć to zespół z czołówki to przez 90 minut odpieraliśmy jego ataki i gdy sędzia pokazał, że dolicza 5 minut pomyślałem sobie: „powiem zawodnikom w szatni, że dopiero trener musiał wejść do bramki, żebyśmy zagrali na zero z tyłu”. Jeszcze w 95 minucie gry popatrzyłem na zegar i już się cieszyłem z punktu, ale w ostatniej akcji meczu goście przeprowadzili kontrę i wykorzystali sytuację sam na sam. Sędzia po odgwizdaniu zdobycia bramki zakończył mecz, a ja siedziałem na trawie i płakałem... Takie emocje niesie ze sobą gra w piłkę.

- A kiedy się pan cieszył?

- Na zakończenie rundy jesiennej. W przedostatnim ubiegłorocznym broniłem w meczu z Orłem Białym Piekary Śląskie, w którym wygraliśmy 8:3. Broniłem w tym spotkaniu, a na zamykającą rundę jesienną potyczkę z rezerwami Zagłębia Sosnowiec, zgodnie z zasadą, że zwycięskiego składu się nie zmienia tylko usuwa się najsłabsze ogniwo, zostałem na ławce. Przy okazji usłyszałem od wiceprezesa Krzysztofa Dudzińskiego, taki pół żartem, ale i pół serio, zarzut, że gdybym jesienią częściej wystawiał do bramki Marka Rejmunda to mielibyśmy więcej punktów. Na szczęście ten ostatni mecz wygraliśmy 2:1, więc jako trener mogłem się cieszyć, ale posady szkoleniowca już nie uratowałem. Zresztą już wcześniej zapadła decyzja o tym, że nie będę już trenerem, ale bramkarzem w naszej drużynie jestem nadal i decyzja o tym czy będę grał należy już teraz do Sebastiana Goldy. Naszemu nowemu trenerowi powiedziałem uczciwie, że mogę i chcę grać, ale to on ponosi odpowiedzialność za wyniki więc się podporządkuję.

- Jesteście już przygotowani do rundy wiosennej?

- Piłkarska zima jeszcze trwa więc przygotowania trwają. Mamy jeszcze w planie dwa sparingi. Problem naszej drużyny polega na tym, że nie potrafimy się zebrać i trenować w komplecie. Ciągle ktoś wypada w związku z pracą, albo chorobą, czy z jakimś wyjazdem. Nie wiem czy inne zespoły też tak mają, ale wiem, że to bardzo utrudnia pracę, a przecież czeka nas wiosną trudne zadanie, bo chcemy wywalczyć utrzymanie. Wyniki sparingów były różne. W przegranych meczach wychodzą nasze mankamenty, które my oczywiście znamy i staramy się nad nimi pracować. Na przykład w sparingu z Sarmacją, z którą przegraliśmy 1:7 zobaczyliśmy nasze bolączki, ale jeszcze bardziej, bo 0:7 wypunktowała nas Warta Kamieńskie Młyny. W pozostałych meczach prezentowaliśmy się jednak nieźle, choć też przydarzały się pojedyncze błędy formacji czy zawodników, ale na stracone bramki potrafiliśmy odpowiedzieć i grając skutecznie w ataku przechylaliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę. Zobaczymy jak poszło nam wyciąganie wniosków, bo zagramy jeszcze z silnymi zespołami A-klasowymi, walczącymi o awans, czyli z Sarnowem i z Niwką. Do tej pory były bowiem różne etapy przygotowania i sprawdzania wariantów gry, czy ustawienia zawodników na różnych pozycjach, a to już będą takie próby generalne.

- Są zmiany kadrowe?

- Są, ale więcej jest ubytków niż nowych twarzy. Największą stratą jest kontuzja Wołodymyra Ostrouszki. Nabawił się w sparingu urazu więzadeł w kolanie, które latem miał operowane i na pewno nie zagra wiosną. A był to zawodnik uniwersalny, radzący sobie na każdej pozycji. To dla nas wielka strata. Ponadto ostatnio zrezygnował z gry u nas Maciej Wojtynek, który chce zmienić klub. Kamil Szczagiel przeszedł do CKS Czeladź, a Adrian Korzeniowski, któremu urodziło się dziecko, postanowił poświęcić się rodzinie i zakończył granie. Poza tym wypożyczyliśmy zawodników z ławki, żeby się ogrywali w niższych klasach, a kilku młodych zawodników nie chodzi na treningi. W efekcie z kadry, która jesienią liczyła 27 osób ubyło 9. Przybyło czterech, bo trener Sebastian Golda traktowany jest również jako nowy pomocnik, a oprócz niego dojdzie napastnik i dwóch obrońców. Dopóki formalności transferowe nie zostały jednak dopełnione to nie chcę wymieniać ich nazwisk. Mam jednak nadzieję, że już nie powtórzy się sytuacja z jesieni, kiedy to mimo tak licznej kadry na mecz jechaliśmy w 15.

- Jak wygląda teraz sztab szkoleniowy SKS Łagisza?

- Sebastian Golda jest trenerem, a ja trenują bramkarzy i pomagam w klubie, bo powiedziałem, że dopóki mnie nie wyrzucą to będę, a jak wyrzucą to będę szukał innego klubu. Ja chcę grać, a ponieważ już nie jestem swoim trenerem, któremu nie wypadało wstawiać się do składu, to walczę o miejsce w bramce. Zresztą nie pchałem się do trenerki, ale latem gdy Witek Rzeszutek zrezygnował, to jako „wyjście awaryjne” usiadłem na ławce i prowadziłem zespół razem z Wołodymyrem Ostrouszką. To była pierwsza taka moja praca. Spróbowaliśmy. Nie wyszło. Nie udało się. Przekonałem się, że mogę prowadzić treningi bramkarskie, bo to umiem, na tym się znam, to robiłem całe życie i jeżeli tylko ktoś będzie chciał skorzystać z moich usług bramkarskich i trenera bramkarzy to jestem gotowy. Jestem co prawda na kursie wyrównawczym UEFA B, bo kurs robiłem ponad 20 lat temu więc trzeba uzupełnić swoją wiedzę, ale to nie jest moje powołanie. Jako trener przez te ponad 20 lat chyba tylko przez rok prowadziłem zespół trampkarzy jeszcze w Niwce, gdy grałem w niej w III lidze, ale to było dawno. Nie widzę się w tej roli. To trzeba umieć, mieć odpowiednie podejście. Ja tego nie mam. Bardziej potrzebny mi będzie raczej kurs trenera bramkarzy – Goalkeeper A i dlatego zainteresowałem się tym tematem. Zorientuję się czy mogę się ubiegać o dostanie się na taki kurs i jak w czerwcu skończę ten kurs wyrównawczy UEFA B to pomyślę o specjalizacji bramkarskiej. Ale najważniejsza jest teraz dla mnie misja utrzymania SKS Łagisza w klasie okręgowej. Zadanie jest szczególnie ważne w tym sezonie, bo budowane jest nowe boisko. Budynek klubowy już jest w stanie surowym skończony i wiosną ma być gotowy. Zaczyna się przygotowywanie boiska, bo teren jest wyznaczony. Będziemy „na swoim”, bo teraz gramy na boisku Sarmacji. Dlatego fajnie by było gdyby ten rozwijający się klub w następnym sezonie, u siebie, będąc już w pełni gospodarzem, otworzył nowe boisko grając w okręgówce. Dlatego staramy się utrzymać, choć strata 7 punktów, do miejsca dającego utrzymanie, sprawia, że przystępujemy do rundy wiosennej ze świadomością, że będzie bardzo trudno. Będziemy się starać i zobaczymy co z tego wyjdzie.