Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Bratobójczy bój Sikorów

26/08/2017 11:51

Przygotowujące się do sobotniego starcia drużyny Spójni Landek i Kuźni Ustroń, łączy nie tylko bezpośrednie sąsiedztwo w tabeli II grupy HAIZ IV ligi. Oba zespoły, z miejscowości oddalonych o 25 kilometrów, po dwóch kolejkach mają taki sam dorobek 3 punktów. Łączy je także jedno nazwisko. W zespole gospodarzy występuje bowiem Mieczysław Sikora, który w poprzednim sezonie razem z dwa lata starszym i bardziej znanym bratem Adrianem, wywalczył dla ustronian awans, a teraz zagra przeciwko bratu.


- Pamięta pan kiedyś graliście przeciwko sobie?

- Pierwszy raz zmierzyliśmy się dziesięć lat temu - wspomina 37-letni Adrian Sikora, który w piłkarskim dorobku ma na swoim koncie 158 występów i 57 na boiskach ekstraklasy oraz 2 mecze i 1 gola w reprezentacji Polski. -  2 września 2007 roku Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, podejmowała ŁKS, a Mietek był wtedy "łodzianinem". Wygraliśmy 2:0, a ja cieszyłem się podwójnie, bo strzeliłem pierwszego gola w tym meczu.

- Na drugi raz musiał pan poczekać do III-ligowego debiutu w Nadwiślanie Góra. 8 września 2013 roku wygraliście na wyjeździe z Rekordem Bielsko-Biała 2:0, a obaj weszliście na boisko w drugiej połowie. Jaki będzie ten trzeci raz?

- Obaj podchodzimy do tego meczu spokojnie i nie "pompujemy balonika". Wiadomo, że każdy wychodzi na boisko żeby wygrać. Mietek w poprzednim sezonie był naprawdę mocnym punktem Kuźni. Najbardziej pamiętny wspólny mecz rozegraliśmy w przedostatniej kolejce w Drogomyślu z Błyskawicą. Po czerwonej kartce dla naszego bramkarza w 43 minucie i stracie gola w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, w osłabieniu po przerwie odrobiliśmy straty i wygraliśmy 3:1. Wszedłem do gry w 46 minucie i strzeliłem dwa gole, które zapewniły nam awans, a jednym z jego głównych autorów był Mietek. Cieszyliśmy się wtedy razem, ale latem brat przeszedł do Spójni. Na pewno dla kibiców to jest dodatkowy "smaczek" tego spotkania, ale my nastawiamy się po prostu na to, żeby pokazać się na boisku z jak najlepszej strony.

- Jaki cel na ten sezon ma beniaminek z Ustronia?

- Na razie musimy grać na wyjazdach, bo na naszym wyremontowanym boisku dopiero co została posiana trawa i czekamy aż się ukorzeni. Chyba dopiero w październiku będziemy się mogli zaprezentować u siebie. Dlatego staramy się na początek przymiarki do IV ligi ugrać ile się tylko da i na dłużej zagościć na tym szczeblu rozgrywek. Wydaje mi się jednak, że nasz region stać na coś więcej.

- A co gra Adrian Sikora?

- O zwycięstwo w każdym meczu. Zaczęliśmy co prawda od porażki 0:1 w Czańcu, ale w Lędzinach wygraliśmy 4:1. Strzeliłem dwa gole i nie wykorzystałem dwóch okazji. Jak mówią eksperci w telewizji: "muszę przeanalizować swój występ i wyciągnąć wnioski". A poważnie. Byłem ciekaw jak poradzę sobie w IV lidze i na razie jestem zadowolony. Po operacji kolana, gdy trenowaliśmy i graliśmy na sztucznej murawie, choć to nowoczesna i bardzo dobra nawierzchnia, czułem ból, pulsowanie w nodze. Od kiedy jednak trenujemy i gramy na trawie nie mam żadnych dolegliwości. Cieszę więc z grania. Dopóki zdrowie pozwoli i będzie mi to sprawiać radość, a strzelając bramki będę pomagał drużynie, to będę grał.

- Co pan robi poza boiskiem?

- Prowadzę w Akademii Piłkarskiej Kuźni Ustroń zajęcia z najmłodszymi. Trenuję dzieci z roczników 2009 i 2010, a niebawem otwieramy grupy dla maluchów z roczników 2011 i 2012 oraz myślimy o piłkarskim przedszkolu. Na plakacie jest co prawda moje nazwisko, ale pracujemy razem z Konradem Palą, który też gra w Kuźni. Chcę w klubie, z którego ruszyłem w piłkarski świat, spłacić swój dług wdzięczności.