Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Krzysztof Górecko przełknął gorzką pigułkę

6/11/2017 18:35

Po sześciu wyjazdowych meczach, z których Gwarek Tarnowskie Góry wracał z punktami trener Krzysztof Górecko musiał przełknąć gorzką pigułkę porażki. To "apteczno-lekarskie" określenie do meczu w Brzegu, gdzie liderująca w III lidze Stal, pokonała beniaminka 4:2, nabierze dodatkowego sensu, gdy dodamy, że szkoleniowiec tarnogórzan niemal cały poprzedni tydzień spędził w szpitalu.


- Po poniedziałkowym treningu, a raczej odnowie, bo to były zajęcia na basenie, ledwo dojechałem do domu - mówi Krzysztof Górecko. - Poczułem się tak źle, że już w trakcie jazdy wezwałem pogotowie do domu i po doraźnej pomocy udzielonej wylądowałem w  szpitalu. Tam lekarze zdiagnozowali kamicę nerkową. Bez wgłębiania się w szczegóły powiem tylko, że w środę miałem zabieg, po którym została mi w boku "rurka", dzięki której mogę funkcjonować, ale za miesiąc znowu muszę się zgłosić do szpitala. Być może skończy się na usunięciu drenu, a być może trzeba będzie rozbijać kamień laserem.

- Kto prowadził zajęcia pod pana nieobecność?

- Drugim trenerem jest Sebastian Gawełczyk i na jego barki spadła odpowiedzialność za poprowadzenie treningów. Mnie udało się w piątek opuścić szpital. W sobotę przyjechałem do Tarnowskich Gór, żeby poprowadzić przedmeczową odprawę, a po niej pojechałem do Brzegu na mecz, ale nie wsiadłem do autokaru z drużyną. Nie chciałem, w przypadku jakichś problemów, odwracać uwagi zawodników od tego co ich czeka na boisku, a gdybym się poczuł źle, to zamiast myślenia o meczu "poganiałbym" kierowcę, żeby mnie zawiózł do szpitala. Wolałem tego uniknąć i dlatego pojechałem swoim samochodem. Dojechałem i wróciłem do domu bez problemów.

- Problemy były za to... na boisku.

- Byliśmy bardzo blisko remisu, bo w 90 minucie, przy wyniku 3:2 dla Stali Dawid Jarka ustawił piłkę 11 metrów od bramki gospodarzy. Od kiedy gra w Gwarku ani razu nie pomylił się wykonując rzuty karne. Trafiał i w IV lidze, i po awansie, bo przecież do tego momentu sześć razy okazał się skutecznym egzekutorem. Tym razem jednak, choć zmylił bramkarza posłał piłkę nad poprzeczką. W dodatku w doliczonym czasie gry, gdy przy rzucie wolnym wykonywanym z połowy boiska cała nasza drużyna z wyjątkiem wrzucającego piłkę Grzegorza Fonfary i bramkarza Andrzeja Wiśniewskiego była w polu karnym rywali, nadzialiśmy się na kontrę. Powiem jednak szczerze, że Stal bardziej zasłużyła na tę czwartą bramkę niż my na remis.

- Czy to znaczy, że Stal Brzeg jest faworytem rozgrywek?

- Byłem pod wrażeniem... obiektu. Boisko główne i treningowe, zaplecze, szatnie. Tam gdzie się przebieraliśmy były nie tylko prysznice, ale gabinet odnowy, a nawet siłownia. To są warunki godne rozgrywek na szczeblu centralnym. Do tego dodajmy bardzo dobrą drużynę, której miejsce na szczycie tabeli na pewno nie jest dziełem przypadku. Ale to nie znaczy, że... my rezygnujemy z walki o jak najwyższe miejsce w tabeli. Przed nami jeszcze dwa mecze w rundzie jesiennej, bo w sobotę gościć będziemy Lechię Dzierżoniów, a 19 listopada zmierzymy się w Zabrzu z Górnikiem II. Koncentrujemy na nich wszystkie swoje siły, bo chcemy w dobrych humorach zakończyć ten udany dla nas rok.