Śląski ZPN

Najważniejszy dzień z życia 100-latka – LKS Ruda Kozielska

2/01/2021 14:10
Najważniejszy dzień z życia 100-latka – LKS Ruda Kozielska www.nowiny.pl

Prezes LKS-u Ruda Kozielska Wojciech Węglorz na czele zarządu swojego klubu stoi od 2000 roku.


- Wcześniej byłem zawodnikiem – wspomina Wojciech Węglorz. - Co prawda pochodzę z rybnickiej dzielnicy Stodoły, ale w 1980 roku, gdy miałem 8 lat, rodzice przeprowadzili się do domu wybudowanego w Rudzie Kozielskiej i od tego czasu związany już jestem z tą miejscowością. Tu właśnie jako 11-latek trafiłem do klubu, którego boisko widziałem z okien i grałem od juniora, a nawet teraz – choć jestem już pełnoprawnym członkiem drużyny oldbojów – widnieję jeszcze w kadrze C-klasowej drużyny, tak na wszelki wypadek. Grałem na każdej pozycji. Nawet w bramce, kilkanaście lat temu, gdy graliśmy w klasie A, zaliczyłem jeden występ z konieczności stając między słupkami i wygraliśmy z Unią Turza Śląska. Klasa A to był nasz najwyższy pułap na jaki udało się nam wznieść, choć w sezonie 2011/2012 byliśmy blisko niespodzianki. Zajęliśmy trzecie miejsce, a dwa zespoły weszły do okręgówki. Wtedy mieliśmy w składzie Mateusza Kocota, który w 26 meczach strzelił 34 gole. Nasz wychowanek odszedł jednak po tym sezonie do Rafako Racibórz, a później przez Silesią Lubomia trafił do Unii Racibórz i był czołowym strzelcem IV ligi. To taka nasza piłkarska wizytówka, bez której nasz zespół, spadł do klasy B, a z niej po reorganizacji, dwa lata temu znaleźliśmy się w klasie C. Mieliśmy nadzieję, że w roku 100-lecia klubu uda się nam wrócić do klasy B i po rundzie jesiennej, którą rok temu kończyliśmy serią pięciu zwycięstw z rzędu, wierzyliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze. Jednak pandemia pokrzyżowała nasze plany.  

- Zanim zapytamy jaki był dla waszego klubu rok 2020 prosimy jeszcze o odpowiedź na pytanie jak został pan prezesem klubu?

- W 1992 roku wszedłem do zarządu i byłem sekretarzem, a wieloletni prezes Herbert Goldman, który przeprowadzał się do Niemiec, niejako namaścił mnie na prezesa. W 2000 roku nastąpiło więc odmłodzenie składu zarządu i od tej pory stoję na jego czele. W 2020 rok wchodziliśmy zdając sobie sprawę, że to wyjątkowa chwila w historii klubu i przygotowywaliśmy się do niej, bo na lipcowym festynie planowaliśmy wiele atrakcji. Największym wydarzeniem miał być w tym jubileuszowym roku mecz z Górnikiem Zabrze, ale wiosną okazało się, że z tych wszystkich naszych planów nic nie wyjdzie. Przenieśliśmy więc nasze obchody na 2021 rok i liczymy, że uda się nam te nasze zamierzenia zrealizować. Cieszymy się, że władze Gminy ze zrozumieniem podeszły do naszej sytuacji i środki przyznane w lutym na klub, choć rozgrywek wiosennych nie było, mogliśmy wykorzystać na odnowienia bazy. Dzięki temu w rundzie jesiennej, w której już można było grać, mieliśmy lepsze warunki. Rozegraliśmy wszystkie spotkania, tylko jeden mecz przekładając i to nie z powodu koronawirusa, a dlatego, że boisko u rywali było zalane. Zdrowotnie wszystko przebiegło bez zakłóceń, a sportowo jesteśmy na piątym miejscu i znowu czekamy na rundę wiosenną z nadzieją, że wywalczymy miejsce uprawniające do gry w barażach o awans do klasy B.

- Czego jeszcze spodziewa się pan w 2021 roku?

- Mam nadzieję, że będzie dobry. Udało się nam rozpocząć go od... meczu. Od 27 lat tradycyjnie spotykamy się 1 stycznia i drużyny Kawalerów i Żonatych grają na dobry początek. Tym razem też się udało i o 12.29 Marcin Adamiak, czyli kapitan naszej C-klasowej drużyny strzelił pierwszego gola. Mecz zakończył się wynikiem 4:4, a żonaci wygrali lepiej egzekwując rzuty karne. Najważniejsze jednak było to że zagraliśmy i podtrzymaliśmy tradycję. Wierzę, że nasz lipcowy festyn z atrakcjami muzycznymi i sportowymi, również się nam uda i liczę, że z pomocą władzy gminy uda się doprowadzić do jubileuszowego meczu z Górnikiem Zabrze. Jesteśmy też na dobrej drodze do odbudowania drużyny młodzieżowej, bo gdy zorganizowaliśmy akcję lato okazało się, że pojawiło się sporo dzieci chętnych do gry w piłkę. Liczę też, że w budżecie gminy na ten rok znajdą się środki na renowację oświetlenia naszego boiska. Mamy już kosztorys prac i firmę, która to może zrobić, a teraz trzeba jeszcze doprowadzić do końca negocjacje z władzami gminy. To wszystko po to, żeby dzieci z naszej małej miejscowości, miały co robić. Naszym najlepszym strzelcem jest teraz 22-letni Daniel Krawiec, którego pamiętam gdy jako 3-letnie dziecko przychodził z tatą na treningi. Niech inni też mają taką możliwość, a może wyrosną na naszym boisku tacy, którzy przebiją się jeszcze wyżej. Piłka daje taką możliwość, ale przede wszystkim sprawia radość tym którzy grają i tym którzy oglądają. Życzę więc wszystkim i w naszym klubie, i w całej rodzinie piłkarskiej, żebyśmy znowu mogli przeżywać razem te emocje. Obyśmy już nie musieli myśleć o koronawirusie. Przez niego to co wydawało się nam jeszcze rok temu takie zwykłe i normalne, po tym wszystkim co przeszliśmy w tym zakończonym właśnie roku, stało się tak wyczekiwane.