Działacze

Tomasz Wyszyński

21/09/2017 08:51

W zespole LKS Tęcza Zendek 38-letni Tomasz Wyszyński pełni rolę filara obrony B-klasowej drużyny. W Podokręgu Bytom do tej pory był „pomocnikiem” działając najpierw w roli członka zarządu, a następnie sekretarza, ale obecnie przechodzi do ataku, bo jako nowy prezes stawia przed sobą ambitne plany.


- Gdzie zaczynał pan swoją przygodę z piłką nożną?

- Od początku związany jestem z LKS Tęcza Zendek – mówi Tomasz Wyszyński. - Trafiłem do niego mając 14 lat i gram w nim do dziś. Na początku byłem pomocnikiem, ale z wiekiem i nabywanym doświadczeniem przesunąłem się do obrony i zostałem stoperem.

- Który mecz najbardziej utkwił panu w pamięci?

- Najbardziej pamiętne to był na pewno nasze pucharowe spotkanie z Ruchem Radzionków, z czasów gdy „Cidry” kroczyły po awans do ekstraklasy. O tym jak silna było drużyna, na której drodze znalazł się nasz zespół, w większość złożony z juniorów wchodzących w wiek seniora, świadczy wynik 15:1 dla faworytów. Cieszyliśmy się jednak, że mogliśmy na naszym boisku gościć takiego rywala, który przyjechał w najmocniejszym składzie i że zdobyliśmy honorową bramkę. A wyczyny przeciwników na czele z Marianem Janoszką, który strzelał nam gole główkując z 16 metra, wspominamy do dzisiaj. Ale nie na tamtym meczu zanotowaliśmy rekord frekwencji, bo najwięcej widzów gromadziły na trybunach spotkania z Piastem Ożarowice, czyli rywalem zza miedzy, bo na te potyczki o „mistrzostwo gminy” potrafiło przyjść nawet 500 ludzi. A dodam, że w naszej miejscowości, położonej na granicy powiatów lublinieckiego, częstochowskiego, myszkowskiego, będzińskiego i tarnogórskiego jest 1200 mieszkańców.

- Jak został pan działaczem?

- Gdy miałem 21 lat klub miał zostać rozwiązany więc razem z kolegami z drużyny, z której do dzisiaj grają jeszcze Rafał Madej i Jacek Matyja, będący już teraz raczej zmiennikiem... syna, ale nadal działającym w zarządzie, postanowiliśmy przejąć stery. W ten sposób zostałem wiceprezesem, a od 2008 roku jestem, to znaczy byłem prezesem. Przejmując funkcję prezesa Podokręgu Bytom musiałem bowiem zrezygnować ze swojej roli w klubie, mającym B-klasową drużynę seniorów, zasilonych juniorami, których wchłonęliśmy do kadry oraz uczestniczące w rozgrywkach dwie drużyny młodzieżowe, czyli orlików i młodzików, a także grupę naborową. Mamy około stu osób zarejestrowanych w klubie, którego prowadzenie muszę przekazać, żeby skupić się na prowadzeniu podokręgu. Działam w nim drugą kadencję. Zacząłem w 2012 roku jako członek zarządu, a w 2016 roku zostałem sekretarzem.

- Spodziewał się pan wyboru na prezesa Podokręgu Bytom?

- W trakcie rozmów ze świętej pamięci Krzysztofem Sewerynem nasz były prezes sugerował, że w przyszłości przejmę jego rolę, ale nikt się nie spodziewał, że to nastąpi tak szybko. Śmierć prezesa zaskoczyła jednak wszystkich... A mnie pozostało spełnić wolę naszego niezapomnianego przyjaciela i nie ma co ukrywać, że moim celem jest kontynuowanie tego co on zapoczątkował oraz rozwijanie jego pomysłów i przedsięwzięć. Wiemy w jakim kierunku miał iść podokręg i do czego powinniśmy dążyć z zarządem, w którym jest wielu doświadczonych działaczy. Liczę na ich pomoc, bo tylko razem możemy się rozwijać. Nie wiem jeszcze kto przejmie rolę sekretarza. Wiem czego ona wymaga i szukam odpowiedniego kandydata, który może poświęcić tyle czasu na działanie, żeby podołać obowiązkom. Zdaję sobie także sprawę, że muszę się wdrożyć w nowe obowiązki i poznać wiele spraw, wśród których jest także współpraca ze Śląskim Związkiem Piłki Nożnej. Już nawet rozmawiałem z prezesem Henrykiem Kulą, który bardzo szybko „zagospodarował” moje umiejętności. Gdy dowiedział się, że studiowałem automatykę i robotykę polecił mi przyglądnąć się Ekstranetowi.

- Znajdzie pan czas na to, żeby poświęcić się działalności w tej nowej roli?

- Będę się starał pogodzić wszystkie moje obowiązki i myślę, że dam radę. W dalszym ciągu chcę grać w LKS Tęcza Zendek, którego najstarszy zawodnik Aleksander Jaskuła ma 45 lat i działać w moim macierzystym klubie, w którym piłkarską pasją zaraziłem całą rodzinę. Jestem „stanu wolnego”, ale ciotki, wujkowie, kuzynostwo, mama, siostra, czyli wszyscy bliscy bardzo pomagali mi w działalności klubu, z którym związali się kiedy ja zostałem działaczem Tęczy. Weszli do klubu wciągnięci przeze mnie niejako z automatu, ale także z chęci działania, bo interesują się piłką nożną. Dziękuję im oraz kolegom, którzy mnie przez te wszystkie lata wspierali. Bez nich nie wyobrażam sobie funkcjonowania klubu, który w tym roku ma jubileusz 45-lecia i prowadząc dwie sekcje, bo mamy także tenis stołowy, skupia mieszkańców. Nadal będę radnym w Gminie Ożarowice. Nie zmienia się także nic w kwestii pracy, bo nadal na lotnisku w Pyrzowicach, w firmie GTL-Service będę kierował działami czystościowo-porządkowym i ochrony środowiska, w których pracuje około 30 ludzi. W podokręgu ta skala jest oczywiście dużo większa, bo mamy ponad 4 tysiące uprawnionych do gry, w tym 1092 seniorów, 499 juniorów i 2527 trampkarzy.

- Jaki pierwszy cel postawił pan przed sobą jako nowy prezes Podokręgu Bytom?

- Rozwijać rozgrywki młodzieżowe, bo tu widzę największy problem. W rundzie jesiennej mamy kilkanaście drużyn juniorów, a po zimie, gdy zaczynają się rozgrywki wiosenne zostaje kilka. Musimy się więc zastanowić co zrobić, żeby ta młodzież się nie traciła i podziałać w tym kierunku. Może wprowadzimy jakąś pośrednią ligę, żeby młodzież, która obawia się konfrontacji z seniorami, chciała nadal grać w swoim gronie. Są także sugestie ze środowiska starszych, czyli 40-latków, a nawet 50 plus, że chętnie by sobie pograli gdyby były takie rozgrywki dla nich więc trzeba wyjść do ludzi i umożliwić ludziom realizowanie ich piłkarskich zainteresowań, bo chcę żeby piłka nożna była dla wszystkich.