Śląski ZPN

Ornontowiczanie wyciągają wnioski z błędów

26/04/2024 12:31

Przez 6 kolejek II grupy IV ligi w tym roku piłkarze Gwarka Ornontowice byli niepokonani i mogli się pochwalić najmniejszą liczbą straconych bramek.


W siódmym spotkaniu przegrali jednak na swoim boisku 2:4 z Kuźnią Ustroń i w sobotę na mecz z Odrą Wodzisław Śląski podopieczni Marcina Wrońskiego jadą z myślą o tym, żeby rozpocząć się odbudować. Oczywiście rywale, którzy także po bardzo dobrym starcie w rundzie wiosennej tydzień temu pierwszy raz w tym roku zeszli z boiska pokonani, mają ten sam cel, a więc zapowiada się ciekawa konfrontacja drużyn spod szczytu.

- W meczu z Kuźnią byliśmy zdecydowani na trudne spotkanie, bo zespół z Ustronia wiosną dobrze punktuje i gra niezłą piłkę – mówi Marcin Wroński. - Na naszym boisku, jak kibice widzieli, w pierwszej połowie otrzymała od nas trzy prezenty i strzeliła trzy gole, dzięki którym na przerwę schodziła prowadząc 3:1. Owszem zagrał solidnie w pierwszej połowie, natomiast my zawiedliśmy. W przerwie powiedzieliśmy sobie jednak parę słów prawdy i drużyna w drugiej połowie zagrała już na swojej połowie. Byliśmy agresywni, byliśmy zdecydowani i dążyliśmy do tego, żeby odrobić straty. Po golu na 3:2 nie myśleliśmy o doprowadzeniu do remisu tylko chcieliśmy wygrać i myślę, że gdybyśmy wyrównali to szlibyśmy po 3 punkty. Nam jednak nie wpadło, a przeciwnik wykorzystał stały fragment gry i wygrał 4:2. Gratulacje dla rywali, a my walczymy dalej i myślimy o kolejnym meczu w Wodzisławiu Śląskim.

- Co jest celem Gwarka w tym sezonie?

- Przed sezonem naszym celem było miejsce w pierwszej ósemce z racji tego, że ten sezon jest wyjątkowy, bo planowana jest reorganizacja. Ponieważ jednak na półmetku znaleźliśmy się tuż za podium, a wiosną też od początku punktowaliśmy i zrobiliśmy krok do przodu to z racji tego jak wyglądamy podnieśliśmy sobie poprzeczkę. Mamy ambicję, żeby skończyć rozgrywki „na pudle”. Spadliśmy z niego, ale będziemy dalej walczyć. Uważam, że mamy spory potencjał i gramy fajną piłkę już drugi rok. Nie pomagają nam co prawda braki kadrowe spowodowane kontuzjami, bo zimą odpadł Dawid Gajewski – praktycznie nasz najlepszy zawodnik. Kontuzjowany jest także Robert Majeranowski, czyli nasz wiodący stoper. Musimy sobie z tym radzić, ale nie narzekamy, bo takie jest piłkarskie życie w każdej drużynie. Pracujemy więc w tygodniu na treningach i staramy się w weekendy w meczach wyglądać jak najlepiej. Po meczu z Kuźnią czujemy spory niedosyt, bo popełniliśmy za dużo błędów.

- Czy to był wasz najsłabszy mecz wiosną?

- W działaniach ofensywnych, wydaje mi się, że to był lepszy mecz w naszym wykonaniu niż na przykład zremisowany 1:1 z Decorem Bełk. Ale tym razem, co tu dużo mówić, zawiodła gra w defensywie. Przecież myśmy stracili w 21 kolejkach 14 bramek, a w meczu z Kuźnią 4 i to jest odpowiedź na pytanie co tym razem nie zadziałało. Nie mam jednak do chłopaków pretensji o te błędy indywidualne, bo to jest tylko poziom IV-ligowy. Każdy popełnia błędy i ważne jest to, żebyśmy wyciągnęli z nich wnioski i już ich nie popełniali dalej.