Piłkarze Wyklęci

Piłkarze wyklęci - Edmund Giemsa

21/03/2020 09:49
Piłkarze wyklęci - Edmund Giemsa wikipedia.org

Edmund Giemsa - fryzjer, maszynista, piłkarz. 5-krotny mistrz Polski i 9-krotny reprezentant Polski, za którą przez ponad 50 lat tęsknił żyjąc na obczyźnie.


Przypominamy dziś postać niezwykłą - Edmunda Giemsę - przedwojenną gwiazdę Ruchu Wielkie Hajduki, reprezentanta Śląska i Polski, utalentowanego, pracowitego i wszechstronnego piłkarza.

Rozpoczynał karierę jako napastnik - dodajmy bardzo skuteczny napastnik, a kończył jako znamienity obrońca - na tej pozycji grał od 1936 roku). Po wojnie, niestety, niemal zupełnie zapomnianego...

Urodził się w 16 października 1912 roku w dzisiejszej Rudzie Śląskiej. Debiutował w tamtejszym w Naprzodzie Ruda, skąd w 1932 roku przeszedł do Ruchu Wielkie Hajduki. Z zawodu był fryzjerem - zawsze nosił przy sobie brzytwę, ale miał spore problemy ze znalezieniem stałej pracy. Wkrótce jednak szczęśliwie udało się zagwarantować mu posadę w Hucie „Batory” (do 1933 roku „Bismarck”), gdzie pracował jako maszynista hutniczy.

Pierwszy mecz ligowy rozegrał w zespole „Niebieskich” dopiero w 1933 roku. Debiut był to jednak spektakularny. Strzelił wówczas hat-trica, a między drugim i trzecim golem nie minęła nawet minuta (obydwa zapisano w 67 minucie spotkania). Szybko zyskał sympatię kolegów z drużyny, którzy nadali mu przydomek „Wójt” a także kibiców, szczególnie, że cechował go bezcenny w tej dyscyplinie  „instynkt zespołowy”. Ujawniało się to również później, gdy jako obrońca bez trudu posyłał piłkę w pole karne rywali, czym stwarzał dogodne okazje grającym w ataku Gerardowi Wodarzowi i Ernestowi Wilimowskiemu. W meczu z Wartą Poznań w 1938 roku dwukrotnie umieścił piłkę w siatce strzelając z odległości 40 metrów. Ze względu na to jednak, że Teodor Peterek sfaulował rywala pierwsza z bramek nie została przez sędziego uznana.

Debiutancki sezon w barwach Ruchu zakończył się dla Giemsy bardzo dobrze, był jednym z najskuteczniejszych strzelców (15 bramek), a jego drużyna zdobyła pierwszy w historii tytuł mistrzowski. W kolejnych latach jeszcze czterokrotnie po niego z kolegami sięgał. Dla Ruchu rozegrał 126 meczów, w których strzelił 34 bramki. Występy w tym teamie otworzyły mu drogę do reprezentacji Śląska, a stamtąd trafił do kadry narodowej.

W reprezentacją rozegrał jedynie 9 spotkań (powoływany był 18 razy, połowę meczów spędził jednak na ławce rezerwowych). Dwukrotnie w imieniu śląskich piłkarzy składał uroczystą przysięgę olimpijską w 1936 roku podczas poświęcenia stadionu Ruchu, (otwartego w roku 1935) oraz w 1939 roku w siedzibie Polskiego Radia w Katowicach. Do jego występu na olimpiadzie jednak nie doszło. Do reprezentacji grającej w Berlinie w 1936 roku ostatecznie nie został powołany, a 4 lata później igrzyska w Tokio - jak wiadomo - nie odbyły się z powodu trwającej II wojny światowej. „Wójt” zagrał jednak w ostatnim przedwojennym meczu polskiej reprezentacji 27 sierpnia 1939 roku, gdy biało-czerwoni wygrali z Węgrami 4:2.

Jak wielu Ślązaków podpisał volkslistę, mimo nieukrywanej niechęci do Niemców. Legendą obrosła sytuacja, gdy już w czasie wojny przed jednym z meczów w Hajdukach ktoś pociął flagi ze swastykami. Chociaż oficjalnie sprawcy nie wykryto, wszyscy wiedzieli, który z zawodników miał zawsze przy sobie brzytwę. Również jego pierwsze małżeństwo rozpadło się między innymi z powodów narodowościowych, gdyż żona - Helena Kleinert - nie kryła proniemieckich sympatii.

Formalnie Giemsa figurował jednak jako obywatel Rzeszy. Nie uniknął więc losu tysięcy Górnoślązaków. W styczniu 1942 roku został wcielony do Wehrmachtu. Edward Cebula wspominał, jak to w czasie zajęć teoretycznych Giemsa nie odpowiadał na zadawane pytania, a jednie pod nosem dodawał: „I tak, ch…, tej wojny nie wygracie”. Nie chciał walczyć przeciw swoim, dlatego przez kilkanaście miesięcy pozorował, a rzucony do Francji zdezerterował i przedostał się do II Korpusu Polskiego we Włoszech. Przez kilka miesięcy grał nawet we włoskim zespole US Anconitana.

Po wojnie dotarła do niego informacja, że interesuje się nim Urząd Bezpieczeństwa. Nie zdecydował się więc na powrót do kraju. Wyemigrował do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł 30 września 1994 roku.

Jacek Kurek