Śląski ZPN

Filip Waluś na tle Łukasza Piszczka

16/10/2021 20:55

Po meczu Rekord – LKS Goczałkowice kibice mieli dwa tematy do dyskusji. Zastanawiali się jak zwycięstwo bielszczan, a zarazem pierwsza porażka goczałkowiczan w tym sezonie wpłynie na końcówkę rundy jesiennej oraz czy Filip Waluś przyćmił Łukasza Piszczka?  


Kto to jest Łukasz Piszczek nikomu nie trzeba tłumaczyć. 66-krotny reprezentant Polski, mistrz Polski i dwukrotny mistrz Niemiec, trzykrotny zdobywca Pucharu Niemiec, dwukrotny zdobywca Superpucharu Niemiec oraz finalista Ligi Mistrzów UEFA stanął vis a vis 20 lat młodszego i 20 centymetrów niższego juniora.

16-letni Filip Waluś tydzień temu grał w meczu I Ligi Wojewódzkiej B1 Junior Młodszy i strzelił gola dającego Rekordowi Bielsko-Biała ważną wygraną 1:0 z rówieśnikami Zagłębia Sosnowiec. Ta bramka zadecydowała bowiem o tym, że przewaga bielszczan jako lidera tabeli nad wiceliderem urosła do 4 punktów i przybliżyła drużynę Szymona Niemczyka do barażowych spotkań o awans do Centralnej Ligi Juniorów U17. Kibice śledzący III-ligowe rozgrywki pierwszy raz usłyszeli o nim 2 czerwca gdy na 20 ostatnich minut wszedł na boisko w spotkaniu Rekordu z Polonią Bytom. A na spotkanie z LKS-em Goczałkowice, na mecz z liderem, na walkę oko w oko z legendą polskiej piłki trener bielszczan Dariusz Mrózek wystawił go... z pełną świadomością.

- Filip Waluś to na pewno największy plus tego meczu – mówi Dariusz Mrózek. - Można go nazwać III-ligowym debiutantem, bo pierwszy raz zaczął mecz w wyjściowym składzie i to naprzeciwko takiego zawodnika jakim jest Łukasz Piszczek. Wytrzymał ciśnienie i za to należą się mu pochwały. Byłem pewien, że wytrzyma to ciśnienie, bo widzę go na treningu, co robi, jak się prezentuje i jak pracuje. Mogę powiedzieć, że to jest chłopak bez układu nerwowego i byłem przekonany, że dla niego nie będzie miało znaczenia to, że gra przeciwko takiemu piłkarzowi jakim jest Łukasz Piszczek. Wystąpił na boku pomocy, ale mamy taki sposób gry, że w fazie budowania ataku, skrzydłowy schodzi do środka więc jego predyspozycje w walce o piłkę i w rozegraniu w naszym modelu gry są bardzo pomocne. W dodatku jest tak kreatywnym zawodnikiem, że różnica między pozycją sześć, a jedenaście nie sprawia mu problemu.

Młodszego kolegę z drużyny chwalił także najbardziej doświadczony w zespole Rekordu Tomasz Nowak.

- Filip się obronił swoim występem na boisku – dodaje 3-krotny reprezentant Polski. - Już po drugim treningu, w którym uczestniczył z pierwszym zespołem, powiedziałem, że to jest zawodnik gotowy do gry. Nie ma kompleksów. Skromny w życiu, a bezczelny na boisku. Szkoda, że swojego dobrego występu nie uświetnił golem, bo po wykonanym przeze mnie rzucie rożnym i zgraniu głową przez Konrada Karetę zamykając akcję na długim słupku z 5 metrów trafił piłką w słupek. Gdyby trafił do siatki jeszcze by urósł, ale myślę, że i bez tego gola możemy podsumować jego występ na plus. Przetarł się najlepiej jak mógł. Zagrał na piłkarza klasy światowej Łukasza Piszczka i zmusił go do błędów, z których jeden zamieniliśmy na gola. Daj Boże, żeby w przyszłości grał na jeszcze lepszych obrońców, ale żeby do tego dojść czeka go jeszcze wiele pracy i to nie będzie łatwe.

Łukasz Piszczek też dostrzegł udany występ dużo młodszego rywala.

- Nie patrzę na rywala pod kątem wieku czy wzrostu – wyjaśnia obrońca „Jedenastki Stulecia PZPN”. - Z każdym rywalem, który na mnie gra staram się rywalizować z takim samym nastawieniem. Grałem już z młodymi zawodnikami na poziomie Bundesligi więc proszę mi uwierzyć, że każdego traktuję równo. Rekord nas nie zaskoczył, bo wiedzieliśmy, że będzie dobrze przygotowany do tego meczu i tak było. My nie mieliśmy natomiast najwyższej formy dnia, ale to już się za nami ciągnie od paru kolejek. Przychodzi taki moment przesilenia, bo nie zmęczenia. Biegamy tak samo, ale rywale wiedzą już jak chcemy grać i blokują więc „nasze” sektory. Musimy więc znaleźć na to odpowiedź, a w meczu z Rekordem było ich za mało. Bielszczanie strzelili bramki, a my nie, choć mieliśmy swoje okazje, bo mecz był otwarty i mógł się podobać tej licznie zgromadzonej publiczności.

I wreszcie przyszła kolej na bohatera dnia.

- O tym, że zagram w meczu z LKS-em Goczałkowice dowiedziałem się w piątek po treningu – mówi 16-latek z Rekordu. - Po środowych zajęciach domyślałem się, ale dopiero w piątek byłem pewien. Powiedzmy, że przedmeczowa noc była przespana. Przygotowań mentalnych do starć z Łukaszem Piszczkiem nie było, ale wiedziałem, że właśnie na niego będą musiał zagrać. Zagrałem moim zdaniem dobry mecz. Pierwszy w podstawowym składzie i oby tak dalej. Myślę, że większą tremę miałem gdy wchodziłem na końcówkę meczu z Polonią Bytom, bo to był mój absolutny III-ligowy debiut. Wychodząc na mecz z LKS-em Goczałkowice nie stresowałem się jakoś szczególnie. Miałem gdzieś z tyłu głowy, że to jest Łukasz Piszczek, ale wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany. Piłki z jego autografem, ani koszulki jeszcze nie wziąłem, ale może... Cieszą mnie słowa Tomasza Nowaka, że byłem już gotowy do gry na początku sezonu, bo też się tak czułem. Wtedy jednak kontuzja, bo miałem złamany nos i potrzebny był zabieg, dwa tygodnie przerwy i gra w masce, wytrąciły mnie trochę z rytmu. Dopiero od środy gram bez maski i jestem w pełni sił. Gram też w juniorach młodszych, bo w naszym roczniku walczymy o awans do Centralnej Ligi Juniorów, ale zdecydowanie nastawiam się na walkę o miejsce w III-ligowej drużynie. Z nią trenuję na co dzień i tu podglądem Tomka Nowaka, który też mnie podbudowuje. Mam 164 centymetry wzrostu i rosnę już bardziej w poprzek niż w górę (śmiech). Nabieram masy mięśniowej. Wzrostowo myślę, że podskoczę jeszcze jakieś parę centymetrów, bo tata jest trochę wyższy, a mama niższa więc Tomek Nowak jest dla mnie idealnym wzorem. Tym bardziej, że moją ulubioną pozycją na boisku jest środek pomocy, czyli pozycje sześć-osiem, ale grywam też na lewej stronie pomocy. Jak trener zadecyduje, gdzie mnie ustawi, tam gram. Nie wybrzydzam. Lubię po prostu być na boisku.

Warto więc śledzić rozwój "kieszonkowego walczaka", bo być może od rywalizacji z Łukaszem Piszczkiem zaczęła się ciekawa piłkarska przygoda.